Actions

Work Header

Z przypadku do rodziny

Summary:

Jakim cudem 2 + 1 = 5?
O tym, jak przez pomysł i nieustępliwość Taehyunga, Jungkook i Jimin znaleźli się w pokręconej sytuacji.

Chapter Text

Taehyung wszedł do sypialni, ramieniem podtrzymując telefon przy uchu, podczas gdy w dłonie wcierał resztki kremu. Jungkook odchylił dla niego kołdrę, czym zyskał od swojego omegi uroczy uśmiech.

- Na pewno nie chcesz, abym przyjechał do ciebie? - odezwał się do rozmówcy po drugiej stronie telefonu - Albo ty możesz wpaść do nas - zaproponował - W porządku, to widzimy się jutro - odparł, po tym jak otrzymał odpowiedź - Pa Mochi, kocham cię - poczekał, aż przyjaciel odpowie tym samym, nim się rozłączył.

- Wszystko dobrze u Chima? - zarzucił rękę na ramiona ukochanego, obejmując go i pozwalając, aby ten się o niego oparł.

- Ma lekki kryzys, ale będzie dobrze - odłożył telefon na szafkę, biorąc dłoń alfy, która zwisała z jego ramienia i zaczął się bawić jego palcami - W końcu kopnął w dupę tego, pożal się boże, alfę - Jeon zachichotał cicho we włosy starszego, zaciągając się cudownym zapachem róży i czarnej porzeczki - Dzień, dwa, rozmowa ze mną i zapomni o nim.

- Naprawdę go nie lubiłeś - westchnął rozbawiony, opierając się bardziej o poduszki i pozwalając, aby Taehyung położył się na nim.

- Jimini był spoza jego ligi, a on był dupkiem, który chciał się nim chwalić przed innymi.

- Wydawał się przy nim szczęśliwy, dlaczego się rozstali? - Kim puścił jego rękę, której palcami jeździł teraz po znaku połączenia, znajdującego się w zgięciu łączącym szyję z ramieniem. Straszy odchylił głowę, mrucząc z przyjemności.

- Już od jakiego czasu im się nie układało, coraz częściej kłócili, więc to było kwestią czasu, ale podobno poszło o jego wyjazd do Singapuru w związku z pracą. Żądał aby Mini zostawił wszystko co go trzyma tutaj i wyjechał z nim. I bardzo dobrze, jednego kreatyna mniej w pobliżu Jimina.

- Zastanawiam się czy kiedykolwiek uznasz, że ktoś jego godny twojego najlepszego przyjaciela - wiedział, że jego partnera i Parka łączy szczególna więź, jednak zawsze był zaskoczony tym, jak ochronny i zaborczy stawał się w stosunku do niego.

- Oczywiście, ja! - prychnął, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

Taehyung i Jimin znali się do przedszkola. Oboje byli nowi w grupie i nie do końca zostali zaakceptowani. Taehyung był uznawany za tego dziwnego, którego ciężko zrozumieć, natomiast z Jimina śmiali się, że jest gruby przez jego pyzate policzki. To Kim jako pierwszy podszedł do Parka, mówiąc, że jest uroczy i słodki jak mochi, proponując zabawę w kosmicznych ninja. Jimin uznał to za dziwne, jednak to była okazja do zdobycia kolegi. Dodatkowo po raz pierwszy, ktoś poza jego rodzicami powiedział mu, że jest uroczy, więc się zgodził. Żaden z nich nie przypuszczał wtedy, że spotkał swojego najlepszego przyjaciela, swoją bratnią duszę. Gdy chłopcy mieli rozpocząć kolejny etap edukacji, wręcz wymusili na rodzicach, aby upewnili się, że będą w tej samej klasie. Taehyung nie wyobrażał sobie, aby miał porzucić Jimina i pozwolić, aby inni naśmiewali się z jego uroczej buzi, a Jimin nie mógł pozwolić, aby rówieśnicy dokuczali Tae, tylko dlatego, że nie zawsze potrafią zrozumieć jego sposobu myślenia i wyrażania siebie.

Taehyung darzył przyjaciela głębokim uczuciem, które w pewnym momencie zaczęło wykraczać poza granice przyjaźni. Nie raz otwarcie mówił, że w przyszłości poślubi Mochi, co Park zawsze przeradzał w żart. Wtedy też żaden z nich nie podejrzewał, że obaj okażą się omegami. W przypadku Jimina występowało duże prawdopodobieństwo, był zbyt piękny na alfę czy betę, jednak Kim zapowiadał się na alfę, ewentualnie betę. Tae wiedział, że jako omegi nie zaspokoją w pełni swoich potrzeb, zresztą niedługo później Jimin poznał swojego pierwszego chłopaka. Drugi omega za nim nie przepadał, jak za większością partnerów Parka, jednak nie mącił w jego związkach. Musiał przywyknąć do myśli, że Jimin pozostanie tylko jego przyjacielem, dlatego stał wiernie przy jego boku i wspierał, samemu odrzucając każdego adoratora. Jakiś czas później poznał Jungkooka, który okazał się tym jedynym. Jimin jednak nie miał tyle szczęścia, co przyjaciel. Jego najdłuższym, jak i najpoważniejszym związkiem był ten, który właśnie zakończył - ku zadowoleniu Taehyunga.

- Nie dziwi mnie ta odpowiedź - Jeon był rozbawiony, przywykł już, że Taehyung i Jimin są ze sobą naprawdę blisko, a jego partner nie wyzbył się całkowicie swoich uczuć do drugiego omegi - Ale Jimin potrzebuje alfy.

Kim nagle podniósł się z ukochanego, siadając skrzyżnie obok i wpatrując się w mężczyznę z powagą.

- Co jest? - znał wystarczająco długo Tae, aby wiedzieć, że w jego głowie właśnie kiełkują dziwne pomysły.

- Co myślisz o Chimim? Podoba ci się, prawda? - widział dziwną ekscytację i nadzieję w oczach partnera.

- T-Tae, co ty?

- Słyszałeś pytanie, czy Jimin ci się podoba? - przekrzywił głowę w zainteresowaniu.

- N-nie - chyba nie udało mu się ukryć lekkie drżenia głosu.

- Kłamiesz - zmrużył oczy, przybliżając twarz do młodszego.

- No co ty Tae - czuł się przytłoczony i wiedział, że omega mu nie odpuści, dopóki nie usłyszy tego czego chce.

- Oj nie udawaj, widzę, jak na niego patrzysz - machnął ręką, wracając na swoje miejsce, co pozwoliło Jungkookowi odrobinę się rozluźnić. Widząc zachowanie omegi miał pewność, że nie podejrzewa go o zdradę.

- Jest pięknym omegą - wypuścił głośno powietrze - do tego roztacza bardzo przyjemny

zapach - Jimin był naprawdę atrakcyjny, pachniał połączeniem brzoskwini i piwoni - Tylko ślepy nie dostrzegłby jego uroku. Wiesz... - Kook podrapał się niepewnie po karku, nie wiedząc czy powinien kontynuować - nigdy ci tego nie mówiłem - Taehyung wydawał się szczerze zainteresowany, więc wiedział, że nie ma już odwrotu. Poza tym miał nadzieję, że wypowiedź ostudzi to co się dzieje w głowie jego partnera, pokazując, że zauroczenie Parkiem to przeszłość, a nie teraźniejszość - To on jako pierwszy zwrócił moją uwagę i to z nim chciałem się umówić, kto wie, może gdyby do tego doszło, to on teraz byłby moim omegą.

- Oooo...ciekawe, kontynuuj - Tae faktycznie był zaintrygowany, a coś tajemniczego błyszczało w jego oczach - Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?

- Aby zakończyć ten temat raz, a porządnie. Spotkałem go w kawiarni, gdzie pracował podczas studiów. Od razu wpadł mi w oko, jednak dość długo zbierałem się w sobie, by go gdzieś zaprosić, widząc, jak odprawia innych zainteresowanych. W dzień gdy w końcu znalazłem w sobie odwagę...spotkałem ciebie - nawet jeśli wiedział, że reakcje Kima mogą być nieprzewidywalne, to jednak miał cichą nadzieję, że poczuje się mile połechtany słowami alfy.

- Serio? - parsknął z niedowierzaniem - Ja wiem, że jestem niesamowity i gorący, ale to Jimin! Najbardziej urocza, czarująca i piękna omega jaką znam!

- Widać, ty jesteś bardziej w moim typie - wyciągnął ramiona, obejmując nimi partnera i przyciągając do siebie.

- Ale... - ułożył się wygodniej między nogami alfy, opierając brodę na jego klatce piersiowej i wpatrując się w niego. Jungkook mógł dostrzec podekscytowanie w ciemnych tęczówkach - dalej uważasz go za atrakcyjnego.

- Tak - nie było sensu się wykręcać i kłamać, skoro chwilę wcześniej się przyznał - Tae, do czego dążysz? - wiedział, że główny temat jeszcze nie został poruszony.

- Nie chciałbyś mieć dwóch omeg? - wypalił, dalej wpatrując się w ukochanego z podekscytowaniem i niewinnością.

- C-co? - chciałby, aby Kim żartował, jednak za długo i za dobrze go znał, aby wiedzieć, że pyta szczerze.

- No...ja i Jimin... Kocham ciebie i kocham jego. Ze względu na to, że boje z Mohi jesteśmy omegami, to wzbraniał się przed daniem nam szansy, ale z alfą mogłoby to wypalić.

- Kochanie, to nie takie proste - zamilkł, chwilę się zastanawiając jak dobrać słowa, aby miały chociaż niewielkie szanse dotrzeć do Taehyunga - Lubię Jimina i uważam za bardzo pięknego, ale nie kocham go. Po za tym, nie wiem co czuje on.

- Kocha mnie!

- Wiem, ale nie wiemy czy kocha cię w ten sam sposób, co ty jego - przeczesał ciemne włosy omegi, po czym umieścił dłoń na jego policzku, lekko gładząc ciepłą skórę kciukiem - Poza tym pamiętaj, że nie czujemy z Jiminem do siebie nic, za wyjątkiem przyjaźni.

- Nawet jeśli nie chce tego przyznać tak otwarcie jak ja, to wiem, że kocha mnie w ten sam sposób. Czuję to! A co do was, zawsze można spróbować to zmienić - Taehyung był nieustępliwy. Jungkook westchnął cicho, czując, że nie wygra. Starszy widząc zrezygnowanie Jeona, chyba na razie postanowił porzucić temat, jednak przed tym chciał uzyskać odpowiedź na jeszcze jedno pytanie - W porządku, na razie skończmy, jednak najpierw powiedz mi jedną rzecz. Tak czysto hipotetycznie...czy gdyby jednak Jimin wyraził zgodę na dołączenie do nas, zgodziłbyś się spróbować takiego związku?

Młodszy miał ochotę zaprzeczyć. Kochał tylko Taehyunga i nie czuł potrzeby posiadania kolejnego omegi. Było mu dobrze tak jak jest, jednak widząc te duże ciemne oczy, które tak kochał i mając świadomośc jak ważny jest Jimin dla jego omegi, nie potrafił z siebie wydusić tego krótkiego słowa, zamiast tego pojawiło się inne...

- Tak.

Chapter Text

- Gdy przyszedłem uznałem, że całkiem nieźle się trzymasz - Taehyung podał przyjacielowi kolejny kieliszek wina, opadając obok niego na kanapę. - Spodziewałem się płaczu i lekkiej histerii, w końcu zakończyłeś swój prawie dwuletni związek. Ale chyba się myliłem, po prostu zamiast wycierać ci łzy, od godziny słyszę jak na niego kurwisz.

- Dziwię się, że sam tego nie robisz - burknął, biorąc dużego łyka. - Wiem, że go nie lubiłeś, jak jego poprzedników.

- Oni wszyscy byli niegodnymi ciebie dupkami - wzruszył ramionami. - Tolerowałem ich tylko ze względu na ciebie - poprawił się na kanapie, opierając głowę na ramieniu Jimina.

- Oh, Tae - zaśmiał się cicho, zanurzając dłoń w ciemnych włosach i masując skórę na głowie przyjaciela - musisz przestać wierzyć w to, że tylko ty jesteś dla mnie odpowiedni. Zwłaszcza, że masz Kookiego.

- Ale to prawda - poprawił ułożenie głowy na ramieniu drugiego omegi, aby móc spojrzeć na jego twarz. - Poza tym jest jeszcze jedna osoba, która mogłaby cię mieć, a ja bym nie narzekał.

- Jestem bardzo ciekaw kto - prychnął, nie wierząc Kimowi - i pamiętaj, że jak palniesz, że Namjoon, to powiem o wszystkim Jinowi - Park wiedział, że spośród wszystkich alf, które jego przyjaciel znał, jego kuzyn był jedynym, do którego miał ogromne zaufanie i szacunek (nie licząc Jungkooka).

- W życiu! - wyprostował się oburzony, na słowa Jimina. - Nie chcę stracić najlepszego przyjaciela. Zginąłbyś przy nim, nie wspominając o tym, że ten jeszcze żyje, bo Jin ma na niego oko. To chodząca katastrofa.

- Przesadzasz - prychnął, wywracając oczami. - Ale skoro, to nie on, to w takim razie kogo masz na myśli? - przyłożył kieliszek do warg, biorąc kolejny porządny łyk alkoholu, który ostatecznie skończył na twarzy i koszuli Taehyunga.

- Fuuuj! - z lekkim obrzydzeniem, spoglądał na krztuszącego się omegę.

- Czy ty… - wycharczał, jednak potrzebował jeszcze chwili, aby uspokoić kaszel - czy ty powiedziałeś Jungkook?

- To takie dziwne? - przechylił głowę w zaskoczeniu.

- To twój alfa - wciąż miał zachrypnięty głos, jednak już nie kaszlał.

- I?

- Tae czy ty siebie słyszysz?

W chwili, gdy miał udzielić odpowiedzi, w mieszkaniu Parka rozbrzmiał dzwonek. Jimin podniósł się z kanapy i udał do holu, by wpuścić przybysza.

- To pewnie Kook - usłyszał głos Kima. - Miał po mnie przyjechać, gdy będzie wracał z siłowni.

Jak zapowiedział Tae, za drzwiami stał alfa. Jimin przesunął się, robiąc mu miejsce, aby mógł wejść.

- Dobrze, że jesteś bo twój chłopak ma dziwne pomysły - poczekał, aż Jeon ściągnął buty i ruszył z nim do salonu. - Czego się napijesz?

- Wcale nie - wyciągnął ręce w kierunku partnera, dając mu znak, aby usiadł obok, pozwalając się przytulić. - Zresztą Kook o tym wie - uśmiechnął się szeroko, wpatrując się błyszczącymi oczami w swojego alfę.

- O czym? - spojrzał zdezorientowany na omegę.

- O niczym - Jimin nie chciał rozmawiać o tym przy młodszym.

Położył przed nim butelkę wody i zajął swoje miejsce na kanapie. Alfa od razu ją otworzył biorąc łyka.

- Że jesteś idealnym alfą dla Jimina - tym razem na Kimie wylądował woda, którą najmłodszy miał w ustach.

Jasne rozmawiali o tym z Tae, jednak uważał, że to rozmowa czysto hipotetyczna, a nie, że jego partner będzie próbował wcielić ją w życie.

- Co z wami?! - z obrzydzeniem spojrzał na partnera, nim przysunął się do niego bliżej, sięgając po róg koszulki i unosząc by wytrzeć w nią swoją twarzą.

- Bo pierdolisz głupoty - Jimin odpowiedział za Jeona.

- To tylko sugestia - bronił się. - Do niczego was nie zmuszę. Ale…

- Nie! - drugi omega odpowiedział twardo, nie dając nawet dokończyć przyjacielowi.

- Ale… - podjął kolejną próbę, jednak i ona została przerwana. - Nawet nie wiesz co chcę zaproponować.

- Zapewne nic mądrego.

- Ty akurat powinieneś mnie wysłuchać. Zwłaszcza, że nie masz alfy!

- Dobra, mów - mimo to niezadowolenie i chęć natychmiastowego zaprotestowania malowała się na jego twarzy.

- Zbliża ci się gorączka, spędź ją z Kookiem!

Takich słów nie spodziewał się usłyszeć ani Park, ani Jeon. Obaj wpatrywali się w Kima z niedowierzaniem wymalowanym na ich twarzach.

- Jesteś pojebany - jako pierwszy głos zabrał Jimin. - Pchasz własnego alfę w ramiona innej omegi. Zapytałeś się w ogóle, co on o tym sądzi?

- Po pierwsze, kręcisz Kooka - Jimin nie spodziewał się tego usłyszeć, więc spojrzał z zaskoczeniem na alfę, który wyglądał jakby chciał zniknąć. - Po drugie, byłbym z wami. Zazwyczaj nasze gorączki zahaczają o siebie, także nie zostawiłbym was samych.

- Dam sobie radę - było wszystkim, co Park powiedział.

********

Jimin czasami się zastanawiał, jakim cudem ten upierdliwy dziwak zdołał zagościć w jego sercu i bez względu na to, co by robił, nie potrafił go z niego wyrzucić. Właśnie teraz nad tym dumał, spoglądając na swoją konwersację z przyjacielem, z ostatnich dni.

TaeTae

Jimini, może zmienisz zdanie?

No prooooooszę, przemyśl to!

Chcesz sam spędzić gorączkę?

Mochi

Tae, odpierdol się!

TaeTae

Ale dlaczego nawet nad tym się nie zastanowisz?

Od razu mówisz nie!

Proooooszę!

Jeśli boisz się niezręczności, nie będzie jej!

Mochi

A ty skąd tego taki pewny?

TaeTae

Będziemy tak najebani feromonami, że nie będziesz myślał o niczym innym, niż by Kook cię przeleciał!

Mochi

TaeTae

No prooooszę!

Nie chciałeś nigdy spróbować trójkąta?

Mochi

Nie!

TaeTae

Kłamca!!!

Nie zapomniałem naszej rozmowy z liceum!

Pamiętam, jak mówiłeś, że gdybyś miał okazję, to chciałbyś spróbować trójkąta ze mną i innym alfą.

Teraz masz okazję.

Pomyśl, jak bolesna potrafi być gorączka, kiedy spędzasz ją bez alfy.

Mochi

Mogę znaleść pierwszego lepszego.

TaeTae

ANI MI SIĘ WAŻ!!!

Westchnął, blokując telefon i odkładając na stolik przy którym siedział.

Oprócz wiadomości, otrzymywał również telefony od przyjaciela, w których marudził i jęczał mu, aby dał jego pomysłowi szansę. Nie wiedział, co powinien zrobić. Z jeden strony czuł, że to durny pomysł, ale z drugiej… W słowach Taehyunga było sporo racji. Nie cieszył się na myśl o samotnej gorączce i faktycznie chciałby spróbować trójkąta z najlepszym przyjacielem.

Dodatkowym plusem jest fakt, że byłby z nimi Kook, którego dobrze znał i który był pociągający, a nie jakiś przypadkowy alfa. Jednak w dalszym ciągu miał wątpliwości. Miał nadzieję, że uda mu się je rozwiązać właśnie dzisiaj. Gorączka zbliżała się nieubłaganie, więc nie miał za wiele czasu.

Sięgnął po szklankę z mrożonym americano, biorąc kilka łyków, nim ponownie ją odłożył. Wyjrzał przez szybę kawiarni, wypatrując Jungkooka, z którym był umówiony. Dzisiaj pogoda dopisywała, jak na początek kwietnia. Słońce przyjemnie grzało, a lekki wiatr dawał orzeźwienie.

W końcu dostrzegł alfę, który również go zauważył. Pomachał do Jimina i skierował się do wejścia. Podszedł do lady i po złożeniu zamówienia dołączył do blond omegi.

- Chcesz się zgodzić na propozycję Tae? - Jungkook rozsiadł się na fotelu, z zaciekawieniem spoglądając na Parka - Bo domyślam się, że dlatego chciałeś się spotkać.

- Nie wiem - nabrał powietrze, powoli je wypuszczając - Dalej uważam, że ten pomysł jest popieprzony, ale…

- Tae umie przekonywać - dokończył za niego młodszy.

- Tak - zaśmiali się cicho, jednak była w tym wyczuwalna niezręczność - Wiem, że ma trochę racji w swoich argumentach, ale…w dalszym ciągu to dziwne. Nim podejmę ostateczną decyzję, chciałbym usłyszeć co ty o tym myślisz.

- Jesteś bardzo atrakcyjny i skłamałbym mówiąc, że nie fantazjowałem o tobie, jeszcze nim poznałem Tae - na policzkach Jungkooka, jak i Jimina pojawiły się lekkie rumieńce - Ale teraz sytuacja wygląda trochę inaczej…Chyba łatwiej by nam było, gdybyśmy byli sobie obcy - przy stoliku pojawiła się kelnera, przekazując Jeonowi jego zamówienie.

- Też o tym myślałem - Jimin się odezwał, gdy pracownica odeszła - Jednak czy nie byłbyś zbyt skrępowany, gdybym dołączył do was?

- Ciężko powiedzieć - alfa zmarszczył brwi, zastanawiając się chwilę nim kontynuował - ale ty i Tae będziecie w gorączce, więc bardziej będą działać instynkty.

- Na tobie Taehyung również wykorzystał ten argument - blondyn uniósł jedną brew, prychając w rozbawieniu. -

Nie - młodszy zaśmiał się krótko. - Prawda jest taka, że po tym, jak wycisnął ze mnie informację o tym, że mnie pociągasz i gdybyś chciał, to zgodziłbym się, byś do nas dołączył, nie miałem już żadnego głosu w tej całej sprawie.

- Cały Tae - oparł łokcie na blacie i ukrył twarz w dłoniach, chcąc schować powiększające się rumieńce na jego twarzy. - Musisz go bardzo kochać, skoro masz do niego tyle cierpliwości - zażartował.

- Z twoją miłością i tak nie mam co konkurować. Ja z nim jestem od 3 lat, a ty od 20. - Sam się temu dziwię - na twarzy starszego widniał szeroki uśmiech, a jego oczy błyszczały.

- Wiesz…jest pytanie, nad którym od dawna się zastanawiam - zaczął ostrożnie, jednak widząc zachęcający uśmiech na twarzy przyjaciela, kontynuował. - Wiem, że kochacie się z Tae. Wiem też, że u niego to jednak wykracza poza przyjaźń, a…jak to wygląda u ciebie? - widział zaskoczenie na twarzy Parka.

- Kocham go w każdy możliwy sposób - było wszystkim, co omega powiedział. - Nie przeszkadza ci to? - przechylił lekko głowę, uważnie obserwując młodszego.

- Nie - był szczery w swoich słowach. - Wiem, że Tae mnie kocha i czuję to. Ale już na pierwszej randce opowiedział mi o tobie i uczuciach, którymi cię darzy. Początkowo tego nie rozumiałem i czułem się niepewne, jednak im dłużej was wspólnie obserwowałem, moje wątpliwości znikały. Cieszę się, że ma przy sobie kogoś takiego jak ty.

- To chociaż tyle mamy wyjaśnione. Wróćmy do propozycji Taehyunga, jesteś pewny, że chcesz mi pomóc w gorączce?

- Tak.

- Na pewno? Jeśli mówisz to ze względu na Tae…

- Nie…to znaczy…on też miał w tym jakiś udział, ale myślałem nad tym. Gdybym miał opory, to przeciwstawiłbym się Taehyungowi. Chcę ci pomóc i jest to przemyślana decyzja - zapewnił omegę.

- W porządku - pomimo słów Kooka, dalej czuł się zagubiony. Widział w nim tylko przyjaciela, czy naprawdę byłby w stanie to zrobić? - Czyli…zgadzasz się? - młodszy nie bardzo wiedział, jak powinien interpretować odpowiedź omegi.

- Dajcie mi jeszcze dzień lub dwa - poprosił, co alfa zrozumiał, więc nie naciskał. Nie zamierzał również mówić o tym swojemu partnerowi, chcąc, aby i on dał przestrzeń przyjacielowi.

Chapter Text

Jeszcze mógł zawrócić, wątpił aby Tae, będąc w trakcie swojej gorączki, przyszedł do niego i zmusił do seksu…chociaż…to był jego kosmita, już nie raz go zaskakiwał.

Jedyne co oddzielało go od sytuacji, z której nie będzie już odwrotu, to drzwi prowadzące do mieszkania Taehyunga i Jungkooka. Gorączka Kima zaczęła się poprzedniego dnia, Jimina miała rozpocząć jutro, dlatego umówił się z nimi, że dołączy do nich wieczór przed. Taehyung był średnio zadowolony z tego powodu, ale odpuścił, kiedy Jimin zagroził, że zmieni zdanie.

Nabrał powietrza, powoli je wypuszczając, chcąc uspokoić pędzące myśli i kołatanie serca. Wpisał kod do mieszkania przyjaciół i przekroczył jego próg. Od razu otoczył go zapach róży i czarnej porzeczki z niewielką domieszką szałwi i soli morskiej. Jego serce na nowo zaczęło szaleńczy bieg, a dziwny ścisk pojawił się w podbrzuszu, z każdą chwilą coraz bardziej zaciskając. Przed przybyciem tutaj miał mocne postanowienie, aby siedzieć w pokoju gościnnym, dopóki nie będzie potrzebował pomocy alfy, jednak zapach, który go otaczał i dźwięki jakie zaczęły dochodzić do jego uszu, próbowały go prowadzić do głównej sypialni. Starał się myśleć logicznie, jednak nie było to łatwe. Powoli instynkty zaczynały nad nimi panować, nawet jeśli jego gorączka jeszcze się nie zaczęła. Ostatecznie zdrowy rozsądek całkowicie poległ i po zostawieniu butów i torby w holu, skierował się do sypialni przyjaciół.

Drzwi nie były domknięte, więc wystarczyło je lekko pchnąć, aby zapach stał się bardziej intensywny, a dźwięki głośniejsze. Pierwszym co dostrzegł był Tae, zwrócony do niego tyłem, z odrzuconą głową. Na jego nagich plecach mógł dostrzec pot, a usta opuszczały nieprzyzwoite jęki, kiedy ujeżdżał Jungkooka. Duże dłonie alfy ściskały biodra omegi, pomagając mu utrzymać tempo.

Jimin czuł, jak uderza w niego nagła fala gorąca, a jego zapach się wzmacnia. Gdy jego penis zaczął twardnieć, a między pośladkami odczuł wilgoć, odkrył, że jego gorączka właśnie się zaczynała. Zacisnął mocniej uda i jęknął równo z przyjacielem, czym zwrócił na siebie uwagę pary. Tae odwrócił głowę w jego stronę. Jego wzrok był zamglony, na twarzy wisiały dorodne rumieńce, a do spoconego czoła przyklejały się ciemne kosmyki.

- Mini, - jego napuchnięte od pocałunków usta rozciągnęły się w zadowolonym uśmiechu - chodź do nas - rękę, którą do tej pory podtrzymywał się na Jungkooku, wyciągnął do przyjaciela. Drugi omega ją chwycił i został pociągnięty na materac. Opadł na kolana, a dłoń Tae od razu znalazła się na tyle głowy, przyciągając Jimina do pocałunku. Przyjaciele nie raz się całowali, jednak zwykle było to krótkie i mało intymne. Ten pocałunek był inny. Kim od razu zaatakował jego usta, ssąc i przygryzając pulchne wargi, wymuszając na przyjacielu, aby je uchylił. Park westchnął w usta drugiego, biorąc jego twarz w swoje dłonie. Czuł, jak żar spowodowany gorączką narastał. Było mu za ciepło, chciał jak najszybciej pozbyć się ubrań, które zaczynały go uwierać, jednak nie był w stanie oderwać się od ust przyjaciela. Ruchy Tae stały się mniej skoordynowane, więc Jungkook zaczął wypychać swoje biodra, abym ponownie nadać temu rytm.

Jimin sięgnął rękę do zaczerwienionego penisa drugiego omegi, przejeżdżając dłonią i zahaczając palcem o żołądź. Tyle wystarczyło, aby jego mięśnie się napięły i doszedł na swojego kochanka. Jęknął w usta Jimina, a to ostatecznie doprowadziło jego alfę do skraju.

Wymęczony, ale zadowolony brunet opadł na swojego partnera, odwracając twarz do przyjaciela. Jungkook oddychał głęboko, gładząc Taehyunga po spoconych plecach.

- Czuję twój intensywny zapach, - głos Kima był odrobinę zachrypnięty - ale mam nadzieję, że wytrzymasz jeszcze chwilę. Sam rozumiesz - wskazał na miejsce, gdzie para była ze sobą zakleszczona - i Kook, chyba potrzebuje chwilę oddechu. - Uniósł głowę, by spojrzeć na swojego partnera i zauważył, że zapadł w drzemkę. - Chyba go trochę wykończyłem - zaśmiał się, rozczulony widokiem alfy.

- Nie jest jeszcze tak źle. - Jimin, wybudzony z letargu, czuł, jak robi mu się duszno, ale z innego powodu, niż jego własna gorączka. - Przyniosę wam wody - oznajmił, szybko znikając z sypialny, by móc odetchnąć po tym co przed chwilą miało miejsce.

Czego właśnie był świadkiem i co on robił z Tae?!

********

Taehyung miał rację, gdy gorączka uderzyła w pełni nie odczuwał żadnego zażenowania na myśl o seksie z Jungkookiem, i to w obecności Tae. Jednym o czym był w stanie myśleć, to by alfa go wypełnił i dał ulgę.

Kiedy wszystko się zaczęło, nie miał oporów, aby pozbyć się swoich ubrań i dołączyć na łóżku do pary. Jego jedynym warunkiem był brak pocałunków, na co młodszy przystał z ulgą - najwyraźniej i dla niego nie byłoby to komfortowe. Jednak umowa dotyczyła tylko Jimina i Jungkooka, więc pierwszą rzeczą, jaką zrobił Taehyung było namiętne pocałowanie przyjaciela, nim oddał go w ramiona swojego partnera.

To było ponad dobę wcześniej. Gorączka Tae powoli się uspokajała, podczas gdy Jimina była w najmocniejszym stadium.

Jego wzrok był zamazany od zbierających się w nich łez przyjemności, ciało płonęło i domagało się spełnienia. Leżał na plecach, widząc niewyraźny obraz Jungkooka, który wykonywał w nim głębokie pchnięcia, co chwilę drażniąc prostatę. Gardło go bolało i już wiedział, że przez najbliższe dni będzie chrypiał. Łzy powoli spływały po policzkach, mocząc poduszkę. Ścisnął mocniej dłoń Taehyunga, którą trzymał w swojej. Kim drzemał obok nich, wykończony ostatnimi dwoma dniami. Jungkook wyszedł z omegi, zyskując tym niezadowolony jęk. Chwycił go mocno, gwałtownie odwracając na brzuch i unosząc jego biodra, by ponownie w niego wejść. Dłoń Jimina została wyrwana z tej należącej do Taehyunga, co wybudziło drugiego omegę z drzemki. Uśmiechnął się sennie, widząc jak jego alfa pieprzy jego najlepszego przyjaciela. Podobał mu się ten widok, podniecał go i miał ochotę w jakikolwiek sposób dołączyć. Ich zapachy mieszały się w pokoju, wzmacniając każde doznanie i sprawiając, że kręciło się w głowach. Pogładził policzek Jimina, zwracając na siebie uwagę. Spojrzał na przyjaciela, jego oczy błyszczały, a twarz była czerwona. Ramiona omegi drżały ze zmęczeni.

- Świetnie sobie radzisz, Mini - przysunął się, całując usta przyjaciela. Omega nie był w stanie w pełni je oddawać, przez jęki, które się wydostawały spomiędzy jego warg. - Ale czegoś mi brakuje - uśmiechnął się zadziornie, nim powoli się podniósł, równając ze swoim partnerem, biorąc jego twarz w dłonie. Teraz jego usta złączyły się z tymi należącymi do Jungkooka. Jednak i one były krótkie ze względu na ciężkie oddechy partnera, wywołane wysiłkiem. - Dajesz radę? - uśmiechnął się słodko do mężczyzny. Ten jedynie pokiwał głową, mocniej zaciskając dłonie na biodrach Jimina.

Taehyung odsunął się od Jeon, a jego dłoń zderzyła się z pośladkiem przyjaciela. Jimin wydał z siebie okrzyk, nie spodziewając się takiego ruchu.

- Nawet nie wiesz Mini, od jak dawna o tym myślałem - nachylił się nad drugim omegą, całując jego spocone ramię, nim się wyprostował i po raz kolejny się zamachnął. W tym momencie ramiona blondyna się ugięły i opadł klatką piersiową na materac, jedynie jego biodra pozostałe w górze. Tae nie zaprzestawał swoich ruchów i w rytmie pchnięć Jungkooka, uderzał przyjaciela.

Park się napiął, a jego ciało zadrżało wyduszając z gardła niemy okrzyk. Doszedł mocno, zaciskając się na alfie i doprowadzając również jego do spełnienia. Jungkook odchylił głowę, eksponując swoją szyję do której od razu przywarł Kim, podgryzając ją i całując.

- P-potrzebuję odpocząć - wysapał, spoglądając błagalnie na swojego ukochanego.

- Spokojnie - Tae pogładził go po włosach - Teraz masz na to szansę - cmoknął Kooka. Pomógł mu podtrzymywać Jimina, z którym był zaknotowany i ułożyć się na boku, aby było im wygodnie. Drugi omega już drzemał. Tae ułożył się naprzeciwko nich, sięgają dłonią do boku Jeona i delikatnie go głaskał, widząc, że to lubi.

- Kookie? - Zapytał cicho, aby sprawdzić czy ten już zasnął. Cichy pomruk dał mu znać, że słucha. - Dziękuję, kocham cię - alfa w odpowiedzi, chwycił dłoń ukochanego, którą go dotykał i lekko ścisnął.

********

Pierwszym co dostrzegł po przebudzeniu była twarz jego najlepszego przyjaciela. Tae leżał naprzeciw niego, uśmiechając się szeroko.

- Dzień dobry - przysunął się całując spierzchnięte usta blondyna - Jak się czujesz?

- Jeszcze nie wiem - głos miał zachrypnięty. Zmarszczył brwi, próbując się podnieść, jednak uniemożliwiła mu to ręka alfy, która go obejmowała. Kim pomógł mu się uwolnić, dzięki czemu mógł usiąść. - Tak jak myślałem, wszystko mnie boli - skwitował - a jak z tobą?

- Moja gorączka zakończyła się wczoraj rano, więc już miałem czas się zregenerować.

- Kiedy? - miał wrażenie, że drugi omega był z nimi przez cały czas.

- Byliście tak pochłonięci sobą, że nawet nie zauważyliście, że wymknąłem się do pokoju gościnnego by się wyspać oraz coś zjeść. Przy okazji uzupełniłem zapasy wody i przekąsek dla was - na wspomnienie o jedzeniu, w brzuchy Jimina zaburczało. - Chodź - objął przyjaciela, pomagając mu wstać - przygotuje ci kąpiel, na pewno się przyda, i zamówię jedzenie.

- A co z…? - Spojrzał na wciąż śpiącego alfę.

- Niech śpi - objął mocniej omegę, widząc jak drżą mu nogi. - On najbardziej tego potrzebuje - Jimin skinął głową, przyznając rację drugiemu. Przez te wszystkie dni, Kook miał najmniej czasu na odpoczynek.

- Jak się czujesz? - Park wpatrywał się w przyjaciela, który dołączył do niego w wannie. Siedzieli naprzeciw siebie. Kim ułożył łydki przyjaciela na swoich udach i delikatnie je gładził.

- To znaczy? - Przekrzywił głowę nie do końca rozumiejąc.

- Po tym co się wydarzyło, że twój alfa pomógł mi w gorączce - wyjaśniła. Nawet jeśli to Taehyung wpadł na ten pomysł i nie odpuszczał, dopóki Jimin się nie zgodził, nie miał pewności, że teraz tego nie żałuje.

- To było cudownych kilka dni seksu - położył dłonie pod kolanami blondyna i płynnym ruchem przysunął go bliżej siebie. - Zaskoczony? - Zapytał, widząc minę przyjaciela. Duże dłonie ułożył na udach Jimina i powoli przesunął je na pośladki.

- Chyba trochę - próbował odsunąć się od drugiego omegi i wrócić na swoje miejsce, jednak ten mu na to nie pozwolił. - Tae - jęknął oburzony, gdy zęby przyjaciela wbiły się w jego ramię.

- Jiminie, bardzo mi się podobało. Ani przez chwilę nie miałem wątpliwości i jeśli się zgodzicie z Kookiem, to kolejne gorączki spędzałbym w ten sam sposób.

- Czyli mam jakieś 3 miesiące, aby znaleźć nowego alfę - burknął. W końcu udało mu się odsunąć od Kima.

- Jaki inny alfa? - Taehyung nie krył oburzenia słowami blondyna. - Do tej pory znosiłem tych kretynów, ale koniec z tym. Tym razem, jeśli mam mu pozwolić na związek z tobą, musi uzyskać moją aprobatę!

- Wiesz, że nie masz w tej kwestii za wiele do powiedzenia? - Rozbawione prychnięcie rozniosło się po łazience.

- Mam! - Przysunął się do Parka, klękając między jego nogami i zawisł nad nim. - Bo jesteś miłością mojego życia i wiem, że to odwzajemniasz - pogładził policzek omegi, a po jego ciele rozszedł się przyjemny dreszcz.

- Ciekawe co na to Kook - starał się grać wyluzowanego, bo wiedział, że jeśli okaże słabość przed Tae, to przegra. Kim będzie nieustępliwy.

- Doskonale o tym wie i akceptuje, poza tym, nikt nie powiedział, że nie kocham go równie mocno co ciebie - musnął usta przyjaciela, nim wrócił na swoje miejsce. - Dlatego jedynym partnerem, którego zaakceptuje przy twoim boku jestem ja i Kookie.

- Na szczęście ja i Jungkook nie czujemy do siebie nim poza przyjaźnią - stwierdził z zadowoleniem

- To się jeszcze może zmienić, a wtedy będziesz mój.

********

Jungkook wszedł do salonu, gdy jego partner i przyjaciel siedzieli na kanapie, konsumując zamówione jedzenie. Pomimo ponad 12 godzin snu, dalej był zmęczony, a jego mięśnie bolały. Oczywiście te dni były niesamowite, ale…nie był pewny czy chciałbym to powtórzyć. Za bardzo męczyły, nie wspominając, że musiał wziąć dłuższą przerwę w pracy.

Jedyne co narzucił na siebie to bieliznę i teraz tego żałował, widząc jak Jimin odrobinę peszy się na jego widok. Taehyung natomiast od razu do niego podszedł, obejmując i całując. Odrobinę się rozluźnił, czując dobrze mu znany i kochany przez niego zapach.

- Jak się czujesz? - Ujął twarz alfy w swoje dłonie, spoglądając na niego z czułością.

- Zmęczony.

- Chodź, siadaj - podeszli do kanapy, gdzie Kim podał partnerowi pałeczki, dając mu znać, aby coś zjadł. - Przygotuję ci kąpiel, pomoże ci na obolałe mięśnie - pocałował młodszego w głowę i udał się do łazienki.

W salonie zapadła odrobinę krępująca cisza. Teraz, gdy Jimin i Kook byli w stanie myśleć trzeźwo, pojawiło się lekkie skrępowanie, wiedząc co jeszcze wczoraj robili w sypialni młodszego. Pomimo tego, że obaj byli owładnięci pożądaniem, a ich umysły działały jak we mgle, przed jego oczy powracał obraz Parka z zarumienionymi policzkami, roztrzepanymi włosami, których kosmyki przyklejały się do spoconego czoła, błyszczącymi oczami i pulchnymi ustami. Te usta…nie zliczył ile razy, podczas tych kilku dni, pragnął ich spróbować. Umówili się jednak, że nie będzie pocałunków. Ale Tae nadrabiał za nich dwóch. Nie sądził, że kiedykolwiek podnieci się na widok swojego omegi całującego się z inną osobą.
Coś ściskało go w podbrzuszu, a dziwne mrowienie rozchodziło się po jego ciele, kiedy o tym myślał. W tym momencie cieszył się, że jest wykończony, bo w normalnych warunkach już dawno zrobiłby się twardy, a to mogłoby pogłębić już i tak mocno krępującą atmosferę.

- Jak…jak się czujesz? - Jeon miał już dość tej ciszy. Był świadom, że musieli przejść do porządku dziennego z tym co miało miejsce.

- Tae przygotował mi kąpiel, zostałem nakarmiony, - w tym momencie włożył do ust makaron i kontynuował dopiero, gdy go przełknął - więc jest lepiej, ale wciąż zmęczony.

Kook pokiwał jedynie głową, zajadając się kurczakiem. Ponownie zapanowała cisza, którą tym razem przerwał Park.

- Dziękuję za… - nie kończył, wiedział, że młodszy zrozumie. - I przepraszam.

- Za co? - Nie rozumiał, straszy nie zrobił nic złego.

- Ty miałeś najgorzej, - zawstydzony spojrzał na alfę - zajmowałeś się nami na zmianę. Nie miałeś za wiele czasu na sen.

- Jest w porządku, byłem świadom na co się piszę, gdy się zgadzałem.

- Niby tak, ale…

- Spokojnie, odbiję to sobie na Tae, kiedy będę miał ruję - zażartował i puścił oczko do omegi, na co ten cicho zachichotał. To odrobinę rozładowało napięcie między nimi.

- Co sobie odbijesz? - Do salon wrócił Kim i od razu przysiadł obok swojego partnera. - Za chwilę kąpiel będzie gotowe - wsunął dłoń we włosy młodszego, masując jego skalp, na co ten cicho zamruczał.

- To, że o mało mnie nie zajechaliście - parsknął, całując Taehyunga w policzek. - Zemszczę się, jak będę miał ruję.

- Jiminie dołączysz? - Spojrzał figlarne na przyjaciela. Parsknął śmiechem widząc minę blondyna, która mówiła “ni chuja”.

Chapter Text

Jak do tego doszło nie wie…to znaczy wie, ale…kurwa, jak mógł być tak nieostrożny. Jak w przypływie paniki, wymieszanej z pragnieniem mógł zapomnieć o zabezpieczeniu? Przecież nawet prosił przyjaciół, aby zadbali o odpowiednie prezerwatywy. Dlaczego o to nie zapytał, dlaczego pozwolił sobie o tym zapomnieć?

Gdyby wiedział, że Tae wpadnie na tak durny pomysł, a on okaże jeszcze mniej rozsądku zgadzając się na niego, to nie zrezygnowałby ze swoich leków antykoncepcyjnych. I teraz nie siedziałby przed szpitalem, trzymając w dłoniach pierwsze zdjęcie USG swojego dziecka…swojego i Jungkooka.

Kurwa. Co on ma teraz zrobić? Od ich wspólnej gorączki minęło 5 tygodni. Niezręczność pomiędzy nim, a Jeonem zaczęła zanikać, a teraz to wszystko może się posypać.

Na samym początku nie zwracał uwagi na pierwsze sygnały. Jako arteterpaeuta, miał intensywny czas w pracy. Głównie prowadził zajęcia w domach dziecka, ale ostatnio został poproszony o poprowadzenie takich zajęć taneczno terapeutycznych w hospicjum, w którym czasem pomagał jako wolontariusz. Także wszystkie objawy zwalił na przepracowanie, jednak gdy o mało nie zwymiotował, czując smak gulaszu z kimchi, którego przecież uwielbiał, wszystko powoli zaczęło układać się w jego głowie.

Gdy zobaczył pozytywny wynik testu, rozpłakał się, czując narastającą panikę. Cudem udało mu się opanować, próbując naiwnie wierzyć, że u lekarza okaże się do pomyłką. Tymczasem jego pomyłka miała 5 tygodni i nie wiedziała, że nie była w planach.

Kompletnie nie miał pojęcia co robić. Zapewne byłby przerażony i zdezorientowany, gdyby ojcem był jego partner, więc co dopiero w tej sytuacji. Dziecko było Jungkooka, alfy jego najlepszego przyjaciela. Wiedział, że powinien im powiedzieć, ale bał się. Nie wiedział jak zareagują, co powiedzą? Co jeśli to doprowadziłoby do ich rozstania? Tego by sobie nie wybaczył. Dlatego wahał się, czy powinien im powiedzieć. Rozum podpowiadał mu, że powinien. Jungkook miał prawo wiedzieć, ale lęk już planował ucieczkę z Seulu, jak najdalej od przyjaciół, aby się nie dowiedzieli.

********

- JIMIN! - Od dobrych 5 minut walenie, jak i krzyki Taehyunga nie ustępowały. - OTWIERAJ TE DRZWI? DLACZEGO ZMIENIŁEŚ KOD DO MIESZKANIA? DLACZEGO NIE MOGĘ SIĘ Z TOBĄ SKONTAKTOWAĆ?

Minął tydzień, od kiedy Jimin dowiedział się o ciąży i od tego czasu starał się unikać przyjaciół. Taehyung już drugiego dnia zauważył, że coś się dzieje. Przyszedł do przyjaciela, jednak ten mu nie otworzył, udając, że go nie ma. Wtedy podejmował próby kontaktu telefonicznego lub złapania Parka w pracy, jednak w końcu stracił cierpliwość i postanowił dobijać się do mieszkania przyjaciela. Miał nadzieję, że Kim w końcu odpuści, szczególnie po tym, jak sąsiadka z mieszkania obok wyszła, próbując uciszyć omegę. Ten tylko coś jej odpyskował i dalej walił w drzwi blondyna.

- CHIM, WIEM ŻE TAM JESTEŚ! JEŚLI ZARAZ NIE OTWORZYSZ, WEZWĘ POLICJĘ, BOJĄC SIĘ, ŻE COŚ SIĘ STAŁO!

Jimin zbliżył się do drzwi, wahając się co zrobić. Wiedział, że jego przyjaciel jest do tego zdolny, ale nie chciał z nim rozmawiać. Nie chciał go wpuszczać do mieszkania.

- JAK CHCESZ, DZWONIĘ! - Pewność, jaka była słyszalna w głosie Tae, sprawiła, że blondyn nacisnął klamkę, gwałtownie otwierając drzwi.

Taehyung stał z telefonem przy uchu, marszcząc gniewnie brwi, kiedy spoglądał na drugiego omegę. Miał zaciśnięte usta i widział, jak jego mięśnie się napinają. Również w zapachu przyjaciela mógł wyczuć, jak wściekły był drugi. Nigdy wcześniej nie widział, aby Kim był tak wkurwiony, a przynajmniej nie na niego.

- Przesuń się - pchnął blondyna, wchodząc do jego mieszkania. - Powiesz co ty odpierdalasz? - Usiadł na środku kanapy, zakładając nogę na nogę i ręce zaplatając na piersi, w dalszym ciągu ciskając gromami w blondyna.

- Nie wiem o czym mówisz - opadł bezsilnie na fotel. - Tae, jestem zmęczony. Możemy pogadać kiedy indziej?

- Po to, abyś dalej mógł mnie unikać? Zapomnij! - Prychnął zirytowany.

- Nie unikam cię.

- Tak? To dlaczego nie odbierasz moich telefonów?

- Dobrze wiesz, że wkręciłem się w dodatkowe zajęcia terapeutyczne. Jestem wykończony i nie mam czasu na pogaduchy - pierwsze kłamstwo.

- A kod do mieszkania? Dlaczego zmieniłeś?

- Ktoś próbował się ostatnio włamać do mieszkania - drugie kłamstwo.

- Kłamiesz! - Wiedział, że przyjaciel mu nie wierzy. Widział to po jego twarzy, nie było na niej ani cienia zawahania.

- Tae - westchnął - jestem zmęczony, proszę…

- No właśnie, ostatnio ciągle jesteś zmęczony. Martwię się - głos, jak i postawa drugiego omegi złagodniała. - Mini, czy jesteś chory? Coś ci jest?

- TaeTae, naprawdę nic się nie dzieje. Wszystko ze mną dobrze - przeczesał jasne włosy, uciekając wzrokiem w bok. Nie był w stanie spojrzeć w zmartwione i błagalne oczy drugiego omegi.

- Dlaczego mnie okłamujesz? Czuję jak twój zapach się zmienił, niewiele, ale da się wyczuć - dosłyszał drżenie w głosie przyjaciela i nawet jeśli wiedział, że to jedna z jego zagrywek, poddał się i spojrzał na Kima, w którego oczach błyszczały łzy. Naprawdę, powinien zostać aktorem - byłby idealny do scen, w których trzeba było od razu się rozpłakać. - Ranisz moje serce. Boję się o ciebie, nie chcę cię stracić Mochi.

Złamał się! Próbował, być silny, ale jak zawsze Taehyung osiągnął to co chciał. Na drżących nogach ruszył do sypialni, z której wrócił trzymając w dłoniach małe pudełko. Tym razem usiadł na kanapie, obok przyjaciela, podając mu przedmiot. Kim bez zawahania sięgnął po pudełko, otwierając je i…zamarł. Zapanowała cisza. Park wpatrywał się z niepokojem w przyjaciela, który z szokiem oglądał zdjęcia USG i pozytywny test ciążowy.

- Tae? Powiedz coś - potrzebował jakiejkolwiek reakcji od omegi, nawet jeśli miała być negatywna. Po prostu chciał wiedzieć na czym stoi, bo niepewność była najgorsza.

- Zabiję! - Warknął, wściekle spoglądając na czarno białe zdjęcie. - Znajdę i zabiję, tego chuja Yunsika - w końcu spojrzał na blondyna.

- C-co? - Był zszokowany reakcją i zachowaniem Kima.

- Zrobił ci dziecko i uciekł do Singapuru.

- Co? Nie! - Jimin pospieszył z wyjaśnieniami. - Tae, to nie jego dziecko. To dziecko Jungkooka - obserwował jak twarz przyjaciela się zmienia. Wściekłość ustępowała dezorientacji.

- Kookiego? - Dopytał, jakby chciał się upewnić, że dobrze usłyszał. - Mojego Kookiego?

- Przepraszam - nagły wybuch płaczu Jimina, jeszcze bardziej zdezorientował Kima. To napięcie, które towarzyszyło blondynowi, w końcu osiągnęło zenit. - Tak bardzo przepraszam Tae. Nie chciałem.

- Hej, spokojnie - odłożył na stolik pudełko i zgarnął Jimina w swoje ramiona. - Nie jestem zły i Kookie też na pewno nie będzie. Zszokowany zapewne, ale nie wściekły.

- Bałem się, że zniszczę tym wasz związek - wychlipiał w koszulkę drugiego omegi.

- Czym? Jiminie cieszę się, naprawdę - odepchnął lekko od siebie blondyna, ujmując w dłonie jego zapłakaną twarz. - Kocham ciebie, kocham Kooka i już czuję, jakby to dziecko było moje. Teraz tym bardziej powinieneś dołączyć do mnie i do Jungkooka - zawyrokował.

- Tae… - próbował ostudzić zapał drugiego, jednak ten nie pozwolił mu dokończyć.

- Właśnie! Kookie - puścił przyjaciela, sięgając do kieszeni, z której wyciągnął telefon. - Trzeba mu powiedzieć!

*******

Właśnie zakończył kolejną sesję fizjoterapii z pacjentem, kiedy odkrył, że Tae w przeciągu 15 minut dzwonił około 10 razy. Zaniepokoiło go to. Jego partner wiedział, że gdy jest w pracy nie zawsze ma możliwość na rozmowy telefoniczne, więc omega dzwonił tylko w wyjątkowych sytuacjach. Gdy zadzwonił usłyszał, że ma natychmiast pojawić się u Jimina, po czym starszy się rozłączył. Próbował ponownie dodzwonić się partnera, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Ten jednak nie odbierał, podobnie jak Jimin. Strach i panika narastały w nim. Był przekonany, że coś się stało. Nie pozostało mu nic innego, jak znaleźć zastępstwo dla dwóch ostatnich klientów i jechać do Parka. Drzwi otwarł mu jego omega i choć na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że wszystko w porządku, dalej był spanikowany?

- Tae, co się stało? - Położył dłonie na ramionach ukochanego, dokładnie oglądając go z każdej strony. - Wszystko w porządku?

- Kookie, jest ok - zrzucił z siebie ręce alfy i ruszył do salonu.

- Dlaczego nie odbieraliście, skoro nic się nie dzieje? - Cieszył się, że wszystko dobrze z Taehyungiem i Jiminem, ale nie ukrywał irytacji. W końcu musiał wczesniej wyjść z pracy.

- Tae zabrał mi telefon, twierdził, że jeśli nie będziemy odbierać, to szybciej przyjedziesz - bronił się Park, wystawiając przyjaciela.

- Tae - Jungkook z westchnieniem rezygnacji opadł na kanapę - jeśli nic złego się nie dzieje, nie możesz robić takich rzeczy - posłał zirytowane spojrzenie ukochanemu. - Musiałem znaleźć zastępstwo, to nie takie proste.

- Ale to ważne Kookie, bardzo - zapewnił, siadając obok alfy i podając mu otwarte pudełko z dowodami na ciążę. Młodszy przez chwilę tępo wpatrywał się w zdjęcia i test, nim w końcu coś zaskoczyło w jego głowie i zrozumiał co to znaczy. Dziwny prąd rozszedł się po jego ciele, napędzany przez mocno bijące serce. - Będziesz tatą!

- Jesteś w ciąży? - Odwrócił głowę, wbijając spojrzenie w omegę. Sam nie wiedział co czuł, to była plątanina emocji - szok, szczęście, strach, podekscytowanie.

- Nie ja, Jimin - spojrzenie alfy od razu przeniosło się na Parka, który siedział skulony na fotelu. Nie spoglądał na Jeona. Widział, że jest zestresowany.

- J-Jimin? - tego się nie spodziewał.

- Tak, dlatego cię nagle wezwałem. Musimy jak najszybciej wszystko omówić. Mini powinien przeprowadzić się do nas - to nie brzmiało jak propozycja, tylko decyzja.

- Tae, nie mam zamiaru z wami mieszkać. Poradzę sobie - alfa był zbyt skołowany, aby jakkolwiek zareagować. Siedział pogrążony w chaosie własnych myśli, a do jego uszu dochodziły stłumione rozmowy omeg.

- Ale tak będzie najlepiej. Będziemy mogli ci pomóc w każdej chwili, po za tym obecność Kooka, sprawi, że łatwiej przejdziesz przez ciąże.

- Nie potrzebuję, umiem sobie sam radzić. A jeśli będę potrzebował pomocy, to zadzwonię do was.

- Jiminie, dobrze wiesz, że w pewnym momencie zaczniesz tworzyć legowisko i będziesz potrzebował, jak najwięcej zapachu Jungkooka.

- Może mi podrzucać ubrania, w których chodził. Gdy przestaną pachnieć nim, wypiorę i oddam - żaden z nich nie opuszczał.

- Ale będę spokojniejszy, gdy będziesz z nami - w końcu alfa się ocknął, dostrzegając jak obie omegi są coraz bardziej zirytowane.

- Tae - zwrócił się do partnera, przerywając konwersację. - Chcę porozmawiać z Jiminem, SAM - dał naciska na ostatnie słowo.

- Ale…

- Zostaw nas! - Rzadko używał stanowczego tonu, ale wiedział, że jeśli teraz tego nie zrobi, to Kim nie odpuści. Starszy zrobił naburmuszoną minę, jednak wstał i udał się do sypialni przyjaciela. Jungkook czeka, aż usłyszy trzask drzwi, nim sam się podniósł i podszedł do Jimina, który dalej siedział skulony, unikając wzroku młodszego.

Usiadł na stoliku kawowym, ostrożnie biorąc drobne dłonie blondyna. Mógł dostrzec, jak rumieniec wkradł się na policzki omegi.

- Jiminie, spójrz na mnie - próbował złapać spojrzenie przyjaciela, co nie było łatwe. - Proszę - dodał łagodnie i w końcu omega uniósł wzrok. - Co zamierzasz? Z dzieckiem - dodał, widząc, że starszy nie do końca rozumie.

- Oh… - w sumie nie myślał o tym, do momentu, gdy Jungkook nie zapytał. - Ja…a co ty uważasz?

- Mogę wyrazić swoje zdanie, ale decyzja będzie należeć do ciebie - coś ciepłego rozeszło się po ciele Parka, pozwalając mu się rozluźnić.

- Ani razu, odkąd dowiedziałem się o dziecku, nie przyszło mi do głowy pozbycie się go.

- W porządku - skinął głową. - Nie zostawię cię z tym i pomogę.

- Chcesz tego dziecka, nawet jeśli nie jest ono Tae? - Zapytał, bo młodszy nie wyraził swojej opinii na ten temat.

- Jeszcze jestem w szoku - zaśmiał się słabo - ale…chyba się cieszę, na pewno w jakimś stopniu jestem podekscytowany świadomością, że zostanę ojcem.

- Czyli…zostaniemy rodzicami.

- Dziwnie to brzmi, ale tak - uśmiechnął się, co starszy oddał. - Co do wspólnego mieszkania…Tae ma rację, przynajmniej na czas ciąży i pierwsze tygodnie, dobrze by było, abyś zamieszkał z nami.

- Kook - westchnął - nie chcę. Nie chcę wchodzić między wasz związek, a boję się, że tak będę się czuł mieszkając z wami. Nie będę pierwszym, ani ostatnim omegą, który sam przechodzi ciąże i połóg.

- W porządku - nie miał zamiaru naciskać tak jak jego partner, ale wiedział, że jeszcze spróbuje wrócić do tego tematu. - Pogadam o tym z Taehyungiem, abyś nie musiał się denerwować. Ale nastaw się na codzienne wizyty i telefony ode mnie, i Tae, a jeśli cokolwiek by się działo masz dzwonić, bez względu na porę.

- W porządku.

Chapter Text

Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Tae po przybyciu do mieszkania, było sięgnięcie po laptop i zawzięte szukanie czegoś. Jungkook udał się do łazienki, potrzebując trochę ochłonąć. W dalszym ciągu nie docierała do niego w pełni informacja, że zostanie ojcem. To była potężna informacja, szczególnie, że to nie jego omega był w ciąży, tylko ich przyjaciel. Całą drogę do domu Kim trajkotał jak nakręcony, nie dając młodszemu przestrzeni, aby sam mógł to strawić. Dlatego postanowił wykorzystać moment, że Taehyung zajął się czymś innym, by uspokoić swoje rozszalałe emocje i myśli.

Wiedział, że czeka ich wiele wyzwań i nie wiadomo, jak do końca ułoży się życie całej trójki. Obawiał się tego, jednak wiedział, że nie jest sam, a największe wyzwanie czekało przed Jiminiem, dla którego musiał być teraz wsparciem. To głównie na starszym spoczywała największa odpowiedzialność, chociaż alfa nie był z tego zwolniony. Jungkook był świadom, że zapewne na jego barkach spocznie hamowanie zapędów Taehyunga. Park potrzebował przede wszystkim spokoju i powinien unikać niepotrzebnego stresu, a wiedział, że Kim swoimi pomysłami i upartością potrafił działać na nerwy. No cóż, nie był to coś co chciał robić, zwłaszcza, że omega wiedział jak go urobić, jednak obiecał Jiminowi, że zapanuje nad ukochanym. Musiał o tym pamiętać i nie dawać się partnerowi.

- Kookie! - Doszedł do niego stłumiony głos starszego. - Kookie, chodź tu!

Z westchnieniem podszedł do drzwi, jego chwila spokoju się zakończyła. Kim siedział dalej w salonie, przed sobą miał otwarty laptop, ale wzrok miał utkwiony w młodszym.

- Siadaj - poklepał miejsce obok siebie. - Co myślisz? - Obrócił w jego stronę ekran, ukazując ofertę mieszkaniową. - Wydaje się duże - nie czekając na odpowiedź, kontynuował - jasne, przestronne. Ma trzy sypialnie, w głównej zmieściłoby się duże łóżko, dla naszej trójki. Jeden pokój dla dziecka, a drugi jako gościnny, z ewentualnym zamienieniem na kolejny pokój dziecięcy.

- Tae, o czym ty mówisz? - domyślał się, chociaż naiwnie wierzył, że to jednak nie to.

- O nowym mieszkaniu, dla nas, Jimina i dziecka.

- Jasno powiedział, że nie planuje z nami mieszkać.

- Ale powinien! Mieszkając z nami możemy mieć go cały czas na oku i od razu zareagować, gdyby coś się stało. Nie chcesz mieć codzienny kontakt z dzieckiem? Dobrze wiemy, że twój zapach będzie dobrze wpływał na nich.

- Taehyung, Jimin nie chce i ja to planuję uszanować. Sam nie zostanie, będziemy go odwiedzać, a on obiecał, że jeśli coś się będzie ciało, od razu zadzwoni do któregoś z nas. W tym momencie najważniejszy jest komfort Chima.

- Ale nie może… - próbował się kłócić i przekonywać, ale Jungkook nie planował mu na to pozwolić. Nie lubił używać głosu alfy i w sumie nigdy tego nie robił, ale czuł, że jeśli tego nie zrobi, to Kim nie odpuścił.

- Koniec tematu! - Tymi słowami zamknął usta starszemu. Widząc zaskoczenie i niezadowolenie na twarzy ukochanego, wziął głęboki oddech i kontynuował już spokojniej. - Jimin zadecydował, a my nie będziemy go zmuszać, ani przekonywać. Uszanuj decyzję swojego przyjaciela i uwierz, że wie co robi. Zrozumiałeś?

- Ta… - mruknął wkurzony i Jeon wiedział, że będzie musiał się napracować, aby poprawić omedze humor, ale nie planował zmieniać zdania i pozwalać mu maltretować Parka.

Zamknął pokrywę laptopa i podniósł się, kierując do sypialni.

********

Oczywistym było dla Taehyunga, że nie wykona polecenia swojego partnera. Nie było mowy o tym, aby Jimin w trakcie ciąży, jak i po niej mieszkał sam. Wiedział, że będzie potrzebował pomocy jego i Kooka, nie mówiąc o tym, że Kim nie miał zamiaru nic przeoczyć w najbliższych miesiącach oraz później jak maluch pojawi się na świecie.

Tydzień, tyle wytrzymał Jimin, nim jego pokłady cierpliwości się skończyły. Nawet jeśli Kook obiecał mu zająć się swoim partnerem, znał Kima i wiedział, że szanse były marne. Dlatego też nie wspominał młodszemu o tym, że jego omega codziennie go zamęcza, aby z nimi zamieszkał. Praktycznie codziennie pokazywał blondynowi mieszkania, które wpadły mu w oko, tłumacząc, jak sobie wyobraża ich urządzenie, szczególnie pokój dziecka i ich WSPÓLNĄ (za każdym razem musiał to podkreślić) sypialnię. Raz nawet podstępem wyciągnął przyjaciela na oglądanie takiego mieszkania. Dwa dni wcześniej wpadł do apartamentu Jimina z listą polecanych żłobków w ich dzielnicy, twierdząc, że takie sprawy należy już teraz załatwiać, aby mieć pewność, że dziecko się dostanie. Natomiast dzień wcześniej Tae, zadzwonił przy nim do swojej matki, informując ją o ciąży. Już wtedy miał ochotę wyrzucić Kima z domu, szczególnie, że jeszcze nie poinformował swoich rodziców. Powstrzymał się tylko ze względu na kobietę, którą uwielbiał, a nim rozmowa dobiegła końca, jego emocje opadły. Co nie znaczy, że Taehyung nie zarobił opierdolu.

Jednak to co wymyślił tym razem, przekroczyło granicę cierpliwości Parka.

- Powinieneś połączyć się z Jungkookiem - Jimin słysząc słowa przyjaciela, zakrztusił się wodą, którą właśnie pił. Dlaczego Taehyung zawsze mówił takie rzeczy, gdy ten coś jadł lub pił. Czy chciał go potajemnie zabić?

- Co ty znowu wymyśliłeś? - Podniósł się z kanapy, idąc do kuchni, po ręcznik, aby wytrzeć to co wypluł, gdy się krztusił.

- Od razu wymyślił - przewrócił oczami, będąc lekko zirytowany - Wiadomo, że omega lepiej będzie znosiła ciąże, a dziecko się rozwijło, jeśli będziesz blisko ojca malucha i zostaniesz przez niego naznaczony.

- Nie w dzisiejszych czasach - wycedził, opierając się na kuchennym blacie i gniewnie spoglądając na przyjaciela. Miał już dość swojego Taehyunga i jego upierdliwości. Gdy myślał, że gorzej już być nie może, to Tae za każdym razem go zaskakiwał. Już propozycję wspólnej gorączki uważał za popierdoloną, ale to co teraz wygaduje. Jak mógł tak gładko podchodzić, do tak poważnej decyzji. Połączenie to nie była pierdoła, to powinna być przemyślana decyzja i to z osobą, którą się kocha. Czy Taehyung naprawdę był aż tak egoistyczny, że nie brał pod uwagę uczuć Jimina i Kooka? Dobrze wiedział, że zerwanie połączenia nie było łatwe, a czasami wręcz niemożliwe.

- Jimin… - drugi omega, kompletnie nie zwracał uwagi na to, że Park jest na skraju wytrzymałości.

- Tae, odpuść - ostrzegł Kima.

- Ja myślę o zdrowiu naszego dziecka! - Również zaczynał się wkurzać, że blondyn go nie rozumie.

- To nie twoje dziecko - Jimin mruknął, będąc już zmęczony tą sytuacją i przecierając twarz dłońmi.

- C-co? - Park nie wyczuł zmiany nastroju przyjaciela, na jego słowa, więc powtórzył twardym tonem.

- To jest dziecko moje i Jungkooka, nie twoje! - Powtórzył, unosząc wzrok na drugiego omegę. Od razu pożałował swoich słów. Po raz pierwszy widział tyle bólu na twarzy Tae, po raz pierwszy widział zbierające się łzy w kącikach oczu i trzęsącą się brodę. Jeszcze nigdy nie widział go tak kruchego i zrozpaczonego. I to on był tego powodem. Złość powoli zaczęła z niego wypracowywać. Teraz chciał podejść do Kima, przytulić i zapewnić, że dziecko również jest jego. Nie zdążył. Brunet podniósł się z kanapy i skierował się do wyjścia. Od razu ruszył za nim - Tae - próbował go zatrzymać, ten tylko pokręcił głową i biorąc buty do ręki opuścił mieszkanie blondyna. - Kurwa! - krzyknął będąc ponownie wściekłym i sam nie wiedział na kogo bardziej. Na siebie czy Taehyunga.

********

Słyszał, jak jego partner wchodzi do mieszkania. Słyszał jak go woła, jednak nie odpowiedział. Chciał być teraz sam. Było mu smutno, po tym co powiedział Jimin. Owszem, przeginał, ale on naprawdę chciał dobrze dla nich wszystkich. Wierzył w to, że blondyn powinien być z nim i Jungkookiem. Czuł to, a jego przeczucia jeszcze nigdy go nie zawiodły. Faktycznie, mógł nie być tak nachalny i gdy Park, prosił aby przestał, to go posłuchać. Nic jednak nie poradził, że był bardzo niecierpliwy, dodatkowo martwił się o przyjaciela i dziecko.

Po uspokojeniu się i przeanalizowaniu dzisiejszej rozmowy, jak i ostatnich dni, rozumiał, dlaczego Jimin się wkurzył i powiedział, co powiedział. Nie zmieniało to jednak faktu, że poczuł się, jakby drugi omega wbił mu nóż prosto w serce. Wiedział, że nie był biologicznym rodzicem dziecka, nie zmieniało to jednak faktu, że już je kochał jak własne i planował tak traktować. Dodatkowo ciąża Jimina sprawiła, że coraz częściej rozmyślał o własnej, ale nie sądził, że teraz był najlepszy moment na to.

- Tae? - Drzwi od sypialni skrzypnęły. Kook wszedł do środka, dostrzegając swojego partnera, leżącego na wznak i wpatrującego się tępo w sufit. Już widząc jego czerwoną i opuchniętą twarz domyślił się, że coś się stało, a gorzkie nuty, które mógł wyczuć w jego zapachu, tylko to potwierdziły. - Co się stało? - Usiadł na materacu, wpatrując się z góry w ukochanego.

- Będziesz zły, jak ci powiem - mruknął.

- Co rozbiłeś? - Spytał podejrzliwie, domyślając się o co może chodzić. Gdy nie uzyskał odpowiedzi, kontynuował. - Dalej drążyłeś temat wspólnego mieszkania?

- Też - podniósł się do siadu i spojrzał na alfę. - Uważam, że dla dobra dziecka powinniście się z Jiminem połączyć.

- C-co? Dla… - zaczął chcąc zadać pytanie, jednak zrezygnował, zadając inne. - Co na to Jimin? - westchnął zrezygnowany.

- Wkurzył się i powiedział, że to nie jest moje dziecko - wypowiadając to co usłyszał od przyjaciela, coś mocno zakłuło go w piersi, a w oczach pojawiły się łzy.

- Tae… - przysunął się, obejmując ukochanego.

- Wiem, że biologicznymi rodzicami jesteś ty i Chim, ale czy to źle, że kocham je jakby było również moje? - Wtulił się w Jeona, zaciągając jego zapachem, aby się uspokoić.

- Oczywiście, że nie - ułożył dłoń na plecach partnera, lekko je gładząc. - Cieszę się, że będziesz je kochać równie mocno co my z Jiminem, ale musisz pamiętać, że to on jest w ciąży. Jego komfort i samopoczucie jest najważniejsze. Nie możesz go męczyć i próbować zmusić, aby zrobił po twojemu.

Zapadła cisza, która była sygnałem dla Jungkooka, że Kim przyznaje mu rację. Jednak kryło się za nią coś jeszcze. Temat, którego omega nie był pewny, czy powinien go teraz poruszać. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie działał instynktownie.

- A co gdybym też wkrótce zaszedł w ciążę? - Odsunął się od ukochanego, chcąc zobaczyć jego twarz i to co się na niej dzieje.

- Jesteś? - Młodszy wyglądał, jakby zaraz miał zacząć panikować.

- Nie, - widział jak alfa się rozluźnia - tak tylko pytam.

- Tooo… - zmarszczył brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią - by było dziwne. W sensie, w dosyć krótkim czasie zostałbym dwa razy tatą i każde dziecko z innym omegą. Jednak cieszyłbym się. Chcę założyć z tobą rodzinę Tae.

- Też tego chcę - uśmiechnął się do partnera, pochylając się do pocałunku. - Kocham cię i tylko ciebie widzę, jako ojca naszych dzieci.

Series this work belongs to: